sobota, 22 listopada 2008

PODBOJ NOWEGO KONTYNENTU!

Hola! (hiszp. czesc!)
Po dlugiej i dosc meczacej podrozy dotarlismy do Chile. Mielismy krotka przerwe na Wyspie Wielkanocnej. Wyrzucili nas z samolotu w deszcz, co by zatankowac. Niestety wielgachnych i zagadkowych rzezb nie widzielismy...
W Santiago wszyscy mowia jedynie po hiszpansku. Stad musimy sie niezle napocic przy kazdej czynnosci - kupnie biletu, zamowieniu kolacji w knajpie...Jakos idzie! Chilijczycy sa przemili i wybaczaja bledy w stylu "Kali jesc, Kali zgubic sie". Turystow z Europy rzadko tu widuja, dziwia sie skad jestesmy. Polska? Na pewno nie z Boliwii, Ekwadoru?
Przy nastepnej okazji postaramy sie wrzucic zdjecia z Santaiago, gdzie zrobilismy na piechote wiele kilometrow. Do zobaczyska!/Hasta luego!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Bedziesz miala Basiu okazje do podszkolenia sie w jezyku hiszpanskim! Kiedys przeciez juz troche po hiszpansku mowilas!!!A moze i Grzes zechce w tym jezyku pokonferowac lub zaspiewac? Mocno sciskam! mama

Basia pisze...

Mamus, Grzes juz liczy do 20 po hiszpansku i kilka zwrotow zna, wiec da rade! Ja nauczylam sie kilku dialogow i jakos idzie. Gorzej jak Chilijczykow wyobraznia poniesie i zaczna rozprawiac o czyms spoza dialogow:). Wtedy dziala: No comprendo (nie rozumiem) i odwrot. Buzka! B

Anonimowy pisze...

Wszystkiego dobrego solenizantce Basi, oraz Tobie Grzesiu
przesyłają
wujek Janusz i ciocia Magda. Dzisiaj była partyjka u rodziców. Przegraną panów zrekompensowała ZACNA NALEWKA.