sobota, 18 października 2008

Zaczynamy podboj nowego kontynentu - AUSTRALIA

Wyladowalismy w Australii, w Brisbane, trzecim co do wielkosci miescie Australii. Powrot do cywilizacji nas nie zachwycil. Ceny wysokie - a w porownaniu do super-taniej Indonezji mega- wysokie. Szalenstw nie bedzie:-). Jak we wszystkich odwiedzonych przez nas krajach - ruch w Australii jest lewostronny. Juz nawet nas to nie dziwi. Nawet na przejsciu dla pieszych patrzymy w dobra strone (choc na poczatku to nielatwe).
GRZECHU NAD RZEKA:
BACHA NA TLE KASYNA:
Dzis stad uciekamy na polnoc, do Hervey Bay. A stamtad ruszamy na oslawiona Fraser Island, ktora zaatakujemy jeepem z napedem na 4 kola. Pozdrawiamy z krainy kangurow, kolczatek, dziobakow, koali i innych wynalazkow z konca swiata!

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Kasyono kusi swymi odblaskowymi,rozowymi swiatelkami-nie dajcie sie zwiesc,macie jeszcze troche drogi i wydatkow przed soba!Milej zabawy i podrozy na polnoc! Buziaki! Mama

madzikc pisze...

zgadzam sie nuda...:)
wracajcie do dzikosci:))))))
poki mozecie:)

Anonimowy pisze...

jak nuda? na te zdjęcia czekałam najbardziej :) poproszę piękną fotkę kangurka na osłodzenie pochmurnej warszawskiej jesieni... ściskam mocno :) asia j.

Basia pisze...

Dzikosci to tu nie ma, zgadzam sie w zupelnosci. Juz za nia tesknimy. Ale za to niedlugo zaserwujemy Wam ladne fotki z dziekich wysepek!
Co do kasyna, to nas nie ciagnie, spokojna glowa!
Pozdrawiamy! Basia i Grzechu