poniedziałek, 29 września 2008

JESTESMY MILIONERAMI

Pozdrawiamy serdecznie z Indonezji. Dotarlismy bezpiecznie do Jakarty. Pierwsze co wyjelismy z bankomatu 4 MILIONY rupii indonezyjskich. Brzmi imponujaco, ale odpowiada ok. 1000 zlotych. Przynajmniej przez chwile mozemy poczuc sie milionerami:-).
Zdjec w Jakrcie nie zrobilismy, bo nie bardzo jest co fotografowac. Miasto jest brzydkie, zaniedbane, smierdzi i spadamy stad juz dzisiaj. Za to piwo jest o wiele tansze i bardziej dostepne niz w Malezji, a i jedzenie nieco lepsze. Planujemy przemierzyc wyspe Jawe z dwoma przystankami, aby w rezultacie przedostac sie na rajskie plaze Bali i Lomboku. Bedzie slonecznie, sielsko i cieplo!

sobota, 27 września 2008

Kota Kinabalu

W Kota Kinabalu glownie czekalismy na samolot do Jakarty i objadalismy sie wlosim jedzeniem w lokalej knajpie. Po drodze widzielismy majestatyczna Gore Kinabalu - czterotysiecznik, polowa Mt Everestu. Piekna! Niestety nie wejdziemy na nia, bo kolejka oczekujacych na pozwolenia jest dluuuga.
BASIA W PORCIE KOTA KINABALU
TARGOWISKO W KOTA KINABALU
GRZES KUPUJE BANANY
CUKIERNIA NA TARGU

Sepilok - ochrona orangutanow

Pozegnalismy sie z pieknymi wyspami i udalismy sie na polnoc Borneo. Niedaleko Sandakanu, w malej miejscowosci Sempilok miesci sie centrum orangutanow. Trafiaja tu male orangutany, ktore nie maja szans na samodzielne przezycie. Jak dorosna, wypuszczane sa na wolnosc. Wiele z nich wraca do centrum na wyzerke.
GRZES CZEKAJACY NA ORANGUTANY: "I tak dzis nie przyjda!" - mowil
KARMIENIE ORANGUTANOW - dostaja dwa razy dziennie mleko i banany. Wiedzialam, ze sie pojawia:-).
CZYZ NIE SA PIEKNE? TEN ORANGUTAN W OGOLE NIE BAL SIE GAPIOW i CHETNIE POZOWAL DO ZDJEC:
ORANGUTANY SA NIEZLE WYGIMNASTYKOWANE:
DO GORY NOGAMI TEZ POTRAFIA:

Nurkowanie na malezyjskich wyspach

WYSPA MATAKING czyli nurkowanie w przepieknych okolicznosciach przyrody.
Pierwszego dnia Grzes zakuwal teorie nurkowania, a ja wybralam sie na znacznie oddalona od Semporny wyspe Mataking. Przepiekna! A jakie widoki pod woda! W trakcie jednego nurka (45 min) naliczylam 23 zolwie. W jednym miejscu bylo ich az 11! Niestety nie mielismy aparatu do zdjec pod woda, wiec pokazemy tylko widoki z powierzchni. WYSPA SIBUAN
Dwa kolejne dni szkoleniowe spedzilismy na wyspie Sibuan. Ladna wysepka, nie ma co! Mozna poobcowac z miejscowa lodnoscia. Zastanawia nas, jak oni moga zyc na tak malej wyspie?!
GRZES PRZED PIERWSZYM NURKOWANIEM Z INSTRUKTOREM EDEM
DZIECI PRZYZWYCZAJONE SA DO OBECNOSCI NURKOW
DOMY NA WYSPIE
PALMY KOKOSOWE NIE DAJA ZA DUZO CIENIA, wiec troche sie przysmazylismy (zwlaszcza Basia)
KRAB WYGRZEWAJACY SIE NA SLONCU:
WYSPA SIPADAN
W nagrode ukonczonych kursow PADI (certyfikatow OWD i Advanced) zafundowalismy sobie nurkowanie na piec gwiazdek! Udalo nam sie dostac na wyspe Sipadan -jedno z najpiekniejszych miejsc do nurkowania na swiecie. Rafa na pionowej scianie o wysokosci 900 m robi wrazenie! Oczywiscie my zeszlismy na 25m i dna nie bylo widac! Goraco polecamy Sipadan!!!!

Semporna - brama do Sipadanu

Witamy po krotkiej przerwie! Zaszylismy sie w Sempornie w hotelu na wodzie, bez dostepu do internetu, czy cieplej wody. Postanowilismy troche odpoczac i ponurkowac. Hotelik bardzo ladny, choc odizolowanie od cywilizacji ma swoje dobre i zle strony - jak wszystko.
WSCHOD SLONCA - ranne wstawanie to norma. 6:00 pobudka, sniadanie 7:00 lub 7:30 lodka do bazy nurkowej. I to mial byc odpoczynek:-)?! TU SPALISMY:
O ZACHODZIE SLONCA WRACALISMY LODKA DO HOTELIKU:

czwartek, 18 września 2008

ZEW DZUNGLI I PIERWOTNE INSTYNKTY

Przedostalismy sie z Sibu autobusem do Bintulu, a pozniej do kolejnego parku narodowego - Niah Caves. Tym razem wybralismy nocleg w parku - przyjemniej na lonie natury niz w miescie. W drodze do jaskin podziwialismy tropikalna roslinnosc, slyszelismy przerozne zwierzeta, choc trudno bylo je dostrzec w tej gestwinie. Dzungla wyzwolila w Grzesku pierwotne instynkty...
GRZECHU Z DZIDA (na szczescie nie udalo mu sie nic upolowac) GRZESIEK BAWIACY SIE W TARZANA - Juuuuchuuu!
DOTARLISMY DO LONGHOUSE, gdzie zaprzyjaznilismy sie z malymi tubylcami w szkolnych mundurkach:
WYLADOWALISMY NA MALO UCZESZCZANEJ SCIEZCE, SLISKIEJ JAK DIABLI:
ZNALEZLISMY KWIATKA:
PO KILKU GODZINACH MARSZU, DOTARLISMY DO PIERWSZEJ JASKINI:
JASKINIE NIAH SLYNA Z ARCHEOLOGICZNEGO ZNALEZISKA. TO TU ODKRYTO SZCZATKI PIERWSZEGO HOMO SAPIENS W POLUDNIOWO-WSCHODNIEJ AZJI (MAJA OK. 40 TYS LAT). W NIEKTORYCH MIEJSCACH BYLO ZUPELNIE CIEMNO, DOBRZE, ZE NIE WYSIADLA NAM LATARKA. NA SZCZESCIE NIETOPERZE MAJA NIEZAWODNY SYSTEM RADAROWY (CHOC ICH ODCHODY JUZ NIE).
W OSTATNIEJ JASKINI MOZNA BYLO SIE ZRELAKSOWAC:
SA TAM ROWNIEZ MALOWIDLA, KTORE MOWIA O ZWYCZAJACH PLEMION ZAMIESZKUJACYCH BORNEO. NIEGDYS CHOWANO ZMARLYCH W DLUGICH LODKACH, KTORE MIALY ICH BEZPIECZNIE PRZEWIEZC DO SWIATA ZMARLYCH.

poniedziałek, 15 września 2008

"Amazonka Borneo" c.d.

Wrocilismy do Sibu ta sama droga. Po drodze udalo nam sie zrobic kilka zdjec, wystajac przez jedyne otwierane okno.
PRAWDZIWIE DLUUUGI DOM ( LONGHOUSE) TROCHE MNIEJ ELEGANCKI LONGHOUSE - zamieszkaly przez wyznawcow zasady: "w kupie razniej"
A co jest w Sibu? Niewiele. Znalezlismy dobre ciastka.
PORT W SIBU ZE SWIATYNKA W TLE:
NA DOBRANOC - ZACHOD SLONCA

BATANG REJANG - "Amazonka Borneo"

Niegdys transport rzeczny byl jedynym mozliwy sposobem przedostania sie wglab wyspy Borneo. Wciaz w niektorych miejscach jest to najszybsza i najbardziej popularna droga. Zdecydowalismy sie na przejazdzke ekspresowa lodka z Sibu do Kapit po rzece Batang Rejang.
NASZA LODKA: Na co dzien mieszkancy uzywaja mniejszych lodzi. Plywanie lodka nie zwalnia z obowiazku eleganckiego stroju. Obcasy i torebki to czesty widok...
TOREBKA OBOWIAZKOWO:
Tubylcy mieszkali niegdys w dlugich domach (longhouse). Domy na palach staly jeden obok drugiego, polaczone wspolna weranda, tworzac spolecznosc wielu rodzin. Niestety tradycyjne longhouse'y sa gleboko w dzungli i nie udalo nam sie znalezc chetnego, co by nas tam zabral. Nowoczesne domy czesto wzoruja sie na tradycyjnych dlugich domach.
Domy budowano na palach dla ochrony przed dzikimi zwierzetami. Teraz juz nie ma takiego niebezpieczenstwa, ale tradycja jest czesto kultywowana.
Odwiedzilismy lokalne targowisko. Polowy rzeczy sprzedawanych nie rozpoznalismy... Czlowiek uczy sie cale zycie:-).
SUSZONE RYBKI -lokalne chipsy:
Kurczaki wygladaly znajomo. Choc w Polsce sa wieksze!
Codziennie jest tu tak goraco, ze cien jest na wage zlota. Sa tradycyjne metody ochrony przed sloncem:
Gdy nie ma pod reka parasolki, liczy sie kreatywnosc:

piątek, 12 września 2008

DZUNGLA - DRUGI DZIEN

PARK NARODOWY BAKO Z PRZEDZIWNYMI MALPAMI
Do Parku Bako zwabily nas rzadkie i nieco dziwaczne malpy. Widzicie ten nochal?! Wygladaja na niezgrabne, ale skoczne sa skubance niesamowicie! Udalo sie zjapac jedna w locie, wysoko pomiedzy drzewami.
Spotkalismy tez mniej sympatyczne malpy (zob. zdjecie ponizej). Z pozoru slodkie, prawda? Nie mozna dac sie zwiesc! Sa zlosliwe, bezczelne i niestety nieco agresywne. Potrafia np. wskoczyc na plecy czlowieka i probowac zerwac mu plecak, albo wyladowac z hukiem na stole i zabrac jedzenie z talerza... Kij sie przydaje - skuteczny odstraszacz:-).
W parku sa przepiekne szlaki. Niestety upal i wilgotnosc powietrza - nie do zniesienia dla bialego czlowieka... Bylismy twardzi i pokonalismy dluga i stroma droge do zatoki.
Grzes nad rzeka:
Bacha na kamiennej sciezce, po ktorej niesmialo plynal strumyczek:
Borneo slynie tez z roznorodnej roslinnosci. Przyklad ponizej (oczywiscie nazwy nie znamy, wiec nie pytajcie):
Cali spoceni, ale dumni dotarlismy do zatoki
Dziwaczne formy skalne ozdabiaja plaze. Ponizej Basia przy glowie weza, tuz obok miejsca, gdzie sie kapalismy:
Widzielismy jeszcze cos w stylu dziekiej swini?! Z daleka wygladal jak hipopotam (twierdzi Grzes).