To chyba nie byl nasz dzien, albo za duzo juz spedzilismy czasu na safari:-). Bylo zimno, malo zwierzatek, beznadziejny przewodnik, ktory nie bardzo mial ochote z nami rozmawiac... Za to widoki i sama swiadomosc, ze jezdzimy w srodku krateru - robi wrazenie! Znalezlismy m.in. niezly okaz slonia, ktoremu blizej do mamuta niz innym (z racji na bardzo dlugie kly). Byly tez piekne widoki i mile miedzynarodowe towarzystwo! Kolacja i nocleg na campingu pod namiotami.
SLON Z WIELKIMI KLAMI TYM RAZEM MIELISMY AUTO Z NAPEDEM NA CZTERY KOLA
GRZES NAD JEZIOREM W KRATERZE NGORONOGORO
Kolejne piekne widoki na safari, hipopoptam, ktory nic sobie nie robil z naszego towarzystwa, bociany i zagubione wczesniej flamingi!
SLABO WIDAC TE FLAMINGI, ale coz...
"AFERA NAPIWKOWA"
Zarowno w Kenii jak i w Tanzanii Brytyjczycy przyzwyczaili ludnosc tubylcza do napiwkow. Obecnie nie wyobrazaja sobie oni, ze ktos moze zaplacic tylko wynegcjonowana cene.
W Kenii spotkalismy sie z koperta pod poduszka na campingu z napisem "prosze o napiwki dla pokojowki", czy z podobna koperta podawna przez kucharza... Jednak napiwki byly dawane wedle uznania, bez obrazania sie, ze za malo...
W Tanzanii jest zgola inaczej. Za kazdym razie przy napiwkach wybucha klotnia, ze za malo! Przeciez tipy sa kwestia serca, on ma zone i dzieci...i takie tam. Pod koniec safari nasz pseudoprzewodnik zebral cala grupe i oswiadczyl, ze jesli cos mu chcemy ofiarowac, to najlepiej teraz. Poniewaz bylismy mega niezadowoleni, to oczywiscie nic mu nie dalismy, podobnie jak reszta grupy. Wieczorem mielismy wszyscy dluuuga rozmowe z przedstawicielami firmy na temat napiwkow, ktora miala na celu oczywiscie wyciagniecie od nas "naleznych" pieniedzy... Bylismy twardzi i sie nie dalismy!
Zarowno w Kenii jak i w Tanzanii Brytyjczycy przyzwyczaili ludnosc tubylcza do napiwkow. Obecnie nie wyobrazaja sobie oni, ze ktos moze zaplacic tylko wynegcjonowana cene.
W Kenii spotkalismy sie z koperta pod poduszka na campingu z napisem "prosze o napiwki dla pokojowki", czy z podobna koperta podawna przez kucharza... Jednak napiwki byly dawane wedle uznania, bez obrazania sie, ze za malo...
W Tanzanii jest zgola inaczej. Za kazdym razie przy napiwkach wybucha klotnia, ze za malo! Przeciez tipy sa kwestia serca, on ma zone i dzieci...i takie tam. Pod koniec safari nasz pseudoprzewodnik zebral cala grupe i oswiadczyl, ze jesli cos mu chcemy ofiarowac, to najlepiej teraz. Poniewaz bylismy mega niezadowoleni, to oczywiscie nic mu nie dalismy, podobnie jak reszta grupy. Wieczorem mielismy wszyscy dluuuga rozmowe z przedstawicielami firmy na temat napiwkow, ktora miala na celu oczywiscie wyciagniecie od nas "naleznych" pieniedzy... Bylismy twardzi i sie nie dalismy!
2 komentarze:
czy to rozowe tam na horyzoncie to niby flaming? tzn stado, co tam cala banda flamingow???
Madzik! Oczywiscie, ze to flamingi! Glupi przewodnik nie dal nam tam podejsc, ale uwierz mi na slowo - to sa flamingi. Na powiekszeniu widac:-). No coz, przydalby sie porzadny teleobiektyw, tylko nie ma chetnych do noszenia:-)!
Prześlij komentarz