NA SAFARI MOZNA UTKNAC
W Kenii rzadko kiedy o tej porze roku (pora sucha) jezdzi sie na safari autami z napedem na 4 kola. A czasem szkoda, bo jak popada deszczyk, to mimo swietnego kierowcy (jakim niewatpliwie byl nasz przewodnik Joseph) mozna sie niezle zakopac:-). I taka to historia sie nam przytrafila w poblizu nososrozcow i bawolow w parku NAKURU... Nie udalo nam sie wyciagnac auta bez pomocy jeepa z 4x4, na ktorego chwile czekalismy. Super, ze mielismy radio CB (jak wszyscy), mozna wiec bylo wezwac ratunek:-. Zdjecie auta z boku.
ZLODZIEJSKIE MALPY
W Amboseli mielismy przeuroczy camping - rozbilismy namioty w cieniu roslego baobabu. Po porannej przejazdzce mielismy przerwe, wiec poszlismy pod prysznic (jak biali ludzie:-). Po powrocie okazalo sie, ze w obozie nikt nie zostal, za to opanowalo go stado malp... Te spryciule otworzyly namiot kucharza i wyciagnely sobie smakolyki. Na pierwszy ogien poszly banany, pozniej dorwaly sie do jajek, na czym je przylapalismy. Mialy spora przewage liczebna, ale dalismy rade:-). Uratowalismy jedno jajko (bilans 11:1 dla malp), ale dzieki nam na sniadanie byly nalesniki! Reszta jedzenia szczesliwie byla zabezpieczona w metalowej skrzyni, wiec nie chodzilismy glodni.
ZYRAFE KAZDY WIDZIAL...
...ale nie kazdy slyszal o lisach z uszami jak nietoperz (bat-eared fox). Mielismy spore szczescie, bo zwykle sa one dosc plochliwe i ciezko im sie dobrze przyjrzec.
WIDZIELSMY TEZ CZARNA MAMBE
lecz na zdjeciu slabo ja widac. Wyglada jak kloda, wiec i tak nam pewnie nie uwierzycie... Tyle, ze ta "kloda" pelzala!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz