W podrozy czesto trzeba byc elastycznym i otwartym na zmiane planow... Stad po kilku dniach prob odpuscilismy sobie pampe boliwijska i Rurrenbaque i pojechalismy do Copacabany. Po dwoch godzinach jazdy autobusem wszyscy nagle wysiedli... Myslelismy, ze to przerwa, ale w koncu ktos nam wytlumaczyl, ze mamy przesiasc sie na lodke i przeprawic sie samodzielnie przez jezioro Titicaca.
PROM W TIQUINA (nawet turystow zaganiaja do roboty!)
piątek, 19 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
To jezioro musi być ogromne!
POzdraowionka
Czy elastycznosc i otwartosc na zmiane planow,o ktorej piszecie,pozwoli Wam na rozwazenie mysli o powrocie przed Nowym Rokiem do Europy?
Jezioro Titicaca robi wrazenie! Czy rzeczywiscie do Cocacabany stale ciagna pielgrzymki? Nadchodza swieta i trudno pogodzic sie z mysla,ze Was z nami na razie nie bedzie! Caluje mocno!!! Mama Basi
Mamus! Przed nowym rokiem nie zdazymy, ale skrocilismy troche wyjazd. Celujemy z powrotem na 22 stycznia. Nam tez smutno, ze nie bedzie nas w domu w Swieta. Bedziemy dzwonic w Wigilie!
Kasik, jezioro jest zarabiscie duze, to prawda!
Termin powrotu zmieniliscie niezbyt fortunnie,nie bede mogla Was powitac! Od 17 do 25 stycznia nie bedzie mnie w Polsce.Buziaki!!! Mama Basi
Prześlij komentarz