Na pierwszy ogien poszedl Colonial District, dzielnica z wieloma budynkami architektury brytyjskiej. Ladnie, schludnie, jak w Anglii..
Potem wybralismy sie do Chinatown (chinska dzielnica). Przedziwnie, wizytowka Chinatown jest hinduska swiatynia z wieloma zdobieniami.
Zachwycila nas buddyjska swiatynia w okolicy. Ten przepych, zloto, bogata oprawa ceremonii..
Na deser zaszlismy do chinskiej swiatyni. Prawdziwa mozaika religijna!
SPACEREK NAD RZEKA SINGAPUR:
JURONG BIRD PARK
W parku ptakow czekalo na nas 8 tysiecy osobnikow - tukany, roznokolorowe papugi, strusie, smiertelnie niebezpieczne kuzuary, orly, flamingi...
GRZES Z GOLEBIEM-OLBRZYMEM:
MOZNA BYLO NAKARMIC PAPUGI
SPOTKALISMY NAWET PINGWINY, CHOC TU DLA NICH ZA GORACO
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
te papugi to wyglada, ze sie same karmia:))) a pingwinki tez fajne ... nie przypuszczalam, ze w Singapurze mozna je znalezc:)))
Ptaszki sliczne,pingwiny niebywale wygimnastykowane(ciekawe czego szukaja na plecach?), krajobraz nad woda i ciekawe swiatynie pozwalaja mi -chociazby z powodu przepieknej kolorystyki-zapomniec o szarej ostatnio rzeczywistosci!Ciesze sie bardzo,ze tyle macie radochy w czasie tej podrozy.Buziaki! mama
Pingwiny tez nas zaskoczyly. Czego szukaja na plecach? Moze po prostu sie drapia?
Mamo! nie dawaj sie szarej rzeczywistosci! Buziaki!
Prześlij komentarz